Recent Posts
niedziela, 25 czerwca 2017
Eid Mubarak
Autor:
MARTINA H.S.
Agadir. Dzisiaj o godzinie 19.48 zakończył się dziewiąty miesiąc kalendarza księżycowego czyli Ramadan. Jutro czas fety. Eid al-Saghir. Rozpocznie się kolejny miesiąc "Shawwal", który oznacza "nosić" , ponieważ zazwyczaj wielbłądzice noszą w tym miesiącu swój płód. :)
Noc wątpliwość
Autor:
MARTINA H.S.
- Obserwuj niebo.
- Ale po co , nic nie widać...( zimno, ciemno dodałam w myślach)
- Czekaj, aż wzejdzie księżyc, szukaj znikającego końca rogalika, - rysuje palcem na pisaku literkę "c" - zaraz po zachodzie, jak będzie przez 15 minut i zniknie to jutro mamy święto! Koniec miesiąca "Ramadan" .
- Ale przecież w TV marokańskiej mówili że ma być w poniedziałek, a niektórzy już świętują jutro...
- W TV, w TV - irytuje się mój rozmówca - co oni wiedzą! Patrz na niebo! *
*Saharyjczycy zawsze patrzą w niebo, ono im przepowiada nie tylko pogodę, spełnia marzenia ale i wyznacza dni w roku. Jak się kończy miesiąc i ma zacząć nowy, to trzeba zobaczyć znikający końcowy półksiężyc, "hilal".
To było wczoraj, zawsze przed końcem świętego miesiąca jest "noc wątpliwości"...
Kiedy cały świat muzułmański ( za wyjątkiem Maroka) 25.06.2017, świętuje koniec Ramadanu zacytuję co mówią wielcy astronomowie: Abdelaziz Kharbouch i Hiszam El Issaoui .
Znikający półksiężyc bedzie widoczny w sobotę wieczorem, to znaczy, że cały miesiąc zamknie się 30 dnia i bedzie można świętować w poniedziałek "
30 dzień "Ramadanu" . Agadir, 25.06.2017
To jest ten dzień kiedy lepiej nie wychodzić z domu. Nie, tym razem nie dlatego że jest 39 C i parujący Atlantyk. Tym razem dlatego, iż jest to ostatni dzień miesiąca "Ramadan", czyli czas przygotowań do święta!
Oblężenie przeżywają targowiska i piekarnie, jakby miał nadejść koniec świta. Należy bowiem obkupić się na Eid as-Saghir czyli "małe święto" :)
- Kup mi sałatę jak wychodzisz - bardzo proszę, mówię do znajomego Marokańczyka, bo na myśl o tym, że mam zmierzyć się z upałem i szukać otwartych sklepów ( zazwyczaj w Ramadanie zaczynają działać po 15.00, odechciewa mi się jeść ). Warzywniak jest wprawdzie ulicę dalej ale....
Po kilku godzinach (!) kiedy już dawno chęć na sałatę mi przeszła, wysłany po zakupy Marokańczyk ,wraca i daje mi kilkukilogramowy worek....
Byłem na suku ( targ) - mówi wściekły - nie było w warzywniku sałaty - na suku i w mieście nie da się przejechać,całe miasto robi zakupy, nie da się przejść! Kupowałem Twoją sałatę 2 godziny! I rzuca mi worek.
Zaglądam nieśmiało i mówię:
- Ale tu jest kilka główek sałaty, nać kolendry, pietruszki, bazylia, główka dyni, uschnięty brokuł, pół kilo porów .. a ja chciałam tylko parę listków do dekoracji..
- Ale jutro jest święto! Wszystko zamknięte! Co będziesz jeść!? - rzuca dalej wściekły
- nie nie wiem...rozglądam się po kuchni w której zmagazynowane jest już kilka melonów, arbuz, kilo śliwek czarnych, kilo brzoskwiń, kilo moreli, kilo avocado ,lodówka warzyw, zamrażalnik ryb..
No nie wiem co bedę jeść.
Tradycja kupowania hurtowych ilości na początek Ramadanu i na koniec, jest tak silna, iż zaskakuje zdrowy rozsądek.
Zawsze przecież mogę dać komuś jałmużnę prawda ?
Posłowie:
Jakiś czas temu ( a dokładnie parę dni przed ramadanem) wpadła mi w ręce gazetka z marketu. I znakiem że zbliża się Ramadan są zaczynające się promocje i wyprzedaże na towar niezbędny w tym czasie, jak np dywaniki modlitewne, których cena spadła z 60 na 55 dh! Czyli to 5 dh ( 2 bochenki chleba) można przeznaczyć na jałmużnę.
- Ale po co , nic nie widać...( zimno, ciemno dodałam w myślach)
- Czekaj, aż wzejdzie księżyc, szukaj znikającego końca rogalika, - rysuje palcem na pisaku literkę "c" - zaraz po zachodzie, jak będzie przez 15 minut i zniknie to jutro mamy święto! Koniec miesiąca "Ramadan" .
- Ale przecież w TV marokańskiej mówili że ma być w poniedziałek, a niektórzy już świętują jutro...
- W TV, w TV - irytuje się mój rozmówca - co oni wiedzą! Patrz na niebo! *
*Saharyjczycy zawsze patrzą w niebo, ono im przepowiada nie tylko pogodę, spełnia marzenia ale i wyznacza dni w roku. Jak się kończy miesiąc i ma zacząć nowy, to trzeba zobaczyć znikający końcowy półksiężyc, "hilal".
To było wczoraj, zawsze przed końcem świętego miesiąca jest "noc wątpliwości"...
Kiedy cały świat muzułmański ( za wyjątkiem Maroka) 25.06.2017, świętuje koniec Ramadanu zacytuję co mówią wielcy astronomowie: Abdelaziz Kharbouch i Hiszam El Issaoui .
Znikający półksiężyc bedzie widoczny w sobotę wieczorem, to znaczy, że cały miesiąc zamknie się 30 dnia i bedzie można świętować w poniedziałek "
30 dzień "Ramadanu" . Agadir, 25.06.2017
To jest ten dzień kiedy lepiej nie wychodzić z domu. Nie, tym razem nie dlatego że jest 39 C i parujący Atlantyk. Tym razem dlatego, iż jest to ostatni dzień miesiąca "Ramadan", czyli czas przygotowań do święta!
Oblężenie przeżywają targowiska i piekarnie, jakby miał nadejść koniec świta. Należy bowiem obkupić się na Eid as-Saghir czyli "małe święto" :)
- Kup mi sałatę jak wychodzisz - bardzo proszę, mówię do znajomego Marokańczyka, bo na myśl o tym, że mam zmierzyć się z upałem i szukać otwartych sklepów ( zazwyczaj w Ramadanie zaczynają działać po 15.00, odechciewa mi się jeść ). Warzywniak jest wprawdzie ulicę dalej ale....
Po kilku godzinach (!) kiedy już dawno chęć na sałatę mi przeszła, wysłany po zakupy Marokańczyk ,wraca i daje mi kilkukilogramowy worek....
Byłem na suku ( targ) - mówi wściekły - nie było w warzywniku sałaty - na suku i w mieście nie da się przejechać,całe miasto robi zakupy, nie da się przejść! Kupowałem Twoją sałatę 2 godziny! I rzuca mi worek.
Zaglądam nieśmiało i mówię:
- Ale tu jest kilka główek sałaty, nać kolendry, pietruszki, bazylia, główka dyni, uschnięty brokuł, pół kilo porów .. a ja chciałam tylko parę listków do dekoracji..
- Ale jutro jest święto! Wszystko zamknięte! Co będziesz jeść!? - rzuca dalej wściekły
- nie nie wiem...rozglądam się po kuchni w której zmagazynowane jest już kilka melonów, arbuz, kilo śliwek czarnych, kilo brzoskwiń, kilo moreli, kilo avocado ,lodówka warzyw, zamrażalnik ryb..
No nie wiem co bedę jeść.
Tradycja kupowania hurtowych ilości na początek Ramadanu i na koniec, jest tak silna, iż zaskakuje zdrowy rozsądek.
Zawsze przecież mogę dać komuś jałmużnę prawda ?
Posłowie:
Jakiś czas temu ( a dokładnie parę dni przed ramadanem) wpadła mi w ręce gazetka z marketu. I znakiem że zbliża się Ramadan są zaczynające się promocje i wyprzedaże na towar niezbędny w tym czasie, jak np dywaniki modlitewne, których cena spadła z 60 na 55 dh! Czyli to 5 dh ( 2 bochenki chleba) można przeznaczyć na jałmużnę.
sobota, 24 czerwca 2017
Ramadan, ja i Brunko
Autor:
MARTINA H.S.
Maroko. Agadir, 24.06.2017
Uff...zdążyłam.
Zostało jeszcze dwa dni do
końca Ramadanu, a może jeden, oczywiście Jak Bóg Da.
Ale czy to takie ważne? I tak mnie nie było przez większość tych świątecznych dni? Więc po co
ten pośpiech?
Ot tak, bo lubię chociaż przez
parę dni, poobserwować jak zmienia się okolica, ludzie, rytm dnia
i nocy :)
Jest to jeden z tych nielicznych
momentów w ciągu roku, kiedy religia jest „widoczna” .
I o tym będzie ta historia.
Parę dni, które było mi dane spędzić
w „Polskiej Dżungli” ( zieleń latem zawsze uderza mnie po
oczach, dosłownie, mam wrażenie, iż wszystko w ojczyźnie jest
albo zielone albo szare, to są dwa dominujące kolory), nocny
przylot do Agadiru, to wszystko spowodowało, że jak rano wyszłam
z mojego domu w Agadirze ( wyprowadzić psa), moje zmysły
przeżyły szok. I oczy i słuch, i dotyk a nawet węch.
Godzina 6 rano. Cisza taka jak
ta...zdążyłam zanucić i zaraz dodałam w duchu: jak to cisza?
Cisza w ponad pół milionowym mieście, które nigdy nie zasypia
jedynie od 2 w nocy do 5 rano trochę zwalnia tempo ..Tak... to jeden
z tych „plusów” Ramadanu. A teraz ogrania mnie moc ciszy...Cóż
to za nowy wspaniały dźwięk! Spacerując, słyszę kroki moje i
tuptanie Bruna. Ta cisza powoduje iż można się bardziej skupić na detalach podczas spaceru.
Upał, 35 C już o tej porze,
spowodował, że cicho były nawet ptaki i muchy, nie szczekały psy
i przez moment miałam wrażanie, że jednak wylądowałam na innej
planecie, nie w północnej Afryce, huczącej zawsze feerią
dźwięków.
Gorąc mnie otulił, oblepił wilgocią
słonego Atlantyku.
Omamił wzrok wypaloną jasną żółcią,
brudną bielą i drgającym jasnym pyłem
Tak jak bym była na pustyni, tylko że
z betonu.
Schroniłam się więc w moim betonowym
bunkrze ( mieszkanie w bloku). Bunkier ma to do siebie, iż zimną
jest paskudnie zimny, ale latem oddaje trochę tego chłodu w
przeciwieństwie do kazb, (domów z gliny), które to ciepło
zatrzymują w sobie...
Musiałam więc zamknąć szczelinie
wszystkie okna aby nie wkradał się ten buchający żar. I drzwi z
dachu na klatce schodowej. Tak! Bo w Marokańskich blokach, klatki
schodowe, to takie tunele, nie ma okien, BO PO CO? Są drzwi
wejściowe i drzwi wyjściowe na... dach. Tak, każdy blok ma co
najmniej 2 tarasy, publiczne, kolektywne. Wszyscy tam mogą wieszać
pranie, prać bądź ot tak wychodzić na plotki. A nawet
gotować, czy robić inne czynności które normalnie robi się na
placu przed domem ( nie mówię o sikaniu) lub na polu. Jak np.
przebieranie zboża, mielenie, obieranie itp.
Więc pozamykałam się szczelnie,
otuliłam tym betonem jak Saharyjczyk turbanem głowę i co jakiś
czas dotykając rozgrzanego szkła. okien wyglądałam czy może
życie zaczyna wracać...Ale nie..cicho, pusto, biało i niedostępnie.
Ramadan trwa.