Recent Posts

środa, 13 sierpnia 2014

Sidi Chamharouche


Czyli będzie to opowieść jak wybrałam się z pielgrzymka do marabuta (świętego) Chamharoucha * 
*świeci w Maroku mają moc uzdrawiania, różną, ten jegomość to którego wspinają się Marokańczycy z całego kraju leczy głównie niepłodne kobiety, ale też pomaga w dolegliwościach związanych z reumatyzmem i przywraca do równowagi chorą dusze..


Przygotowania do wyprawy:
- solidny obiad u rzeźnika plus czajnik mocnej herbat
- butelka wody w torbie
- 2 śliwki na wszelki wypadek
Ubranie:
 - kapelusz z szerokim rondem
- okulary przeciwsłoneczne
- sandały nomadzkie z miękkiej skórki
- chusta na ramiona
Czas wyprawy: 4, 5 godziny tam i z powrotem , no może parę minut więcej
Szlak: nie istnieje, choć jest wyraźna wydeptana przez muły ścieżka  
  • gdzie wędrujesz – zagaduje mnie grupa anglików?
  • A tak, przed siebie …( choć nie do końca do była prawda bo cel miałam...)






Mijając zatłoczone okolice Imlil, ścieżką pnącą się najpierw ostro pod górę a potem prowadząc przez wieś i koryto rzeki, weszłam w końcu na konkretny szlak,
trudno było oczyścić umysł, gdyż co jakiś czas a właściwie cały czas musiałam uskakiwać na skraj urwistej trasy aby ustąpić idącym mułom. W te i we wte.





Obładowane przeróżnym towarem. I przedmiotami potrzebnymi na biwaki i butlami gazowymi ale jednak głównie kobietami z dziećmi … To Marokanki w wieku przeróżnym zmierzały do lub od Świętego... Z mężczyznami u boku lub całymi wielkimi rodzinami ( ojciec, mama, itp.) wędrowały patrząc uważnie pod nogi..       
  • Salam alikum, labes? Beher?

Słyszę wesołe pozdrowienia
  • idziesz prosić o „barakę” ( łaskę) ? A mąż gdzie? - pytali ci bardziej ciekawscy …

Burzenie mitów o pierwszym etapie drogi na Toubkal
Nie trzeba mieć zbyt wiele ze sobą jak się idzie do Świętego bo wszystko co potrzebne do przetrwania można kupić.
Wody pod dostatkiem, co zakręt to prowizoryczna kafejka lub ujęcie źródlanej,
z głodu umrzeć nie można,
zgubić też się trudno.







Co powyżej Chamharoucha?
Koniecznie trzeba mieć ciepłe ubranie! Bez tego iść dalej nie można, nawet w sandałach do schroniska da się radę , gdyż pod grobowcem świętego jest postój mułów do wynajęcia ale bez wiatrówki nie. Wysokość około 3 tyś metrów n.p.m. niesie ze sobą przeraźliwie zimny wiatr.


Wrażenia:
O kontemplację i spokój raczej trudno, oczyszczanie umysłu a co za tym idzie i duszy nie do końca mi się udało :) Czyżby Sidi Chamharouch nie przewidział tylu chętnych ? A może „rozwija” się w pozostałych specjalizacjach... tego się jednak prędko nie dowiem..



ps. ta błoga mina to po wypiciu 2 szklanek świeżo wyciśnięto soku pomarańczowego, a na wysokości  ok. 3 tys m.n.p.m. smakuje FANTASTYCZNIE!!! 




wtorek, 12 sierpnia 2014

Imlil - czyli w rytm stukotu kopyt mułów



Rozpoczęła się kolejna wyprawa Martinitours - tym razem 14 dniowa. Będzie i o górach Atlasu Wysokiego i o górach Saghro, będą "szumiące" falami historie z nad Atlantyku i owiane piaskiem opowieści z Sahary! 

Dzień I – Imlil – w oczekiwaniu na grupę*
* grupa moich dzielnych turystów wyruszyła na 3 dniowy trekking. Cel – zdobycie szczytu Toubkal.



Imlil. Maroko, opodal Marrakeszu, a jednak turysta przywieziony tutaj przekracza jakby niewidoczną linie, jakby nagle znalazł się w innym świecie. To kraina „Berberów”, gdzie rytm dnia ustala słońce i stukot kopyt mułów …

10 Sierpień 2014 rok 
Noc.
Wysokość 1740 m.n.p.
Księżyc w pełni, jak ogromny srebrny talerz wisi na niebie a
jego światło pięknie wyodrębnia ostre kontury gór – to Atlas Wysoki.
Majestatyczny i trochę już uśpiony....
Dużo po północy a we wsi Imlil, jeszcze toczy się życie, głodni wypełniają brzuchy mięsem grillowanym, jeszcze można iść do sklepu po deser :)
No i trwa wesele! Zabawa na całego, słychać gwar rozmów, tradycyjnie wykonywaną muzykę i radosne jodłowanie kobiet, które unosi się echem po całej dolinie


Oberża na uboczu. Właściciel wyczekuje spóźnionych gości na ulicy.
Krzątanina w kuchni i po chwili na stole ląduje waza z zupą i micha parującego i pachnącego kuskus.
Noc tuli do snu, gdy zamykam oczy, ciszę przerywają tylko weselne dźwięki muzyki...
A nad ranem wyjątkowo budzi mnie ostry głos muezina z pobliskiego meczetu, który o wschodzie słońca nawołuje na modlitwę.

Ranek, wszyscy turyści w tym i moja grupa opuszczają w pospiechu oberżę, czeka na nich najwyższy szczyt w Atlasie Wysokim – Toubkal 4167 m.n.pm. Mówi się iż 90 % przyjezdnych do wsi Imlil dociera tu w jednym celu – zdobyć ten szczyt!
Hmm.. w takim razie ja zaliczam się do tych 10 % i będę poznawać okolicę :)


Słońce o tej porze roku ma za zadanie: przypiekać i smażyć.
Silne promienie na tej wysokości wręcz oślepiają, na szczęście Imlil jest pięknie położone w dolinie ocienionej przez rosnące tu drzewa orzecha włoskiego, jabłonie, śliwki i grusze …
Zanim wieś stała się bazą wypadową na ten Toubkal, ludzie tutaj utrzymywali się z sadownictwa. Teraz prym wiedzie turystyka.
Są trzy takie miejsca w Maroku w górach Atlasu Wysokiego: Imlil, Ouzud i dolina Ouriki gdzie często krajobraz jest „przykryty” wycieczkami z całego świata. :)
Centrum Imlil – gwarno jak w przysłowiowym ulu, dźwięk motorów samochodów terenowych i „grand” taki mieszka się ze stukotem kopyt mułów ze śmiechem dzieci i okrzykami sklepikarzy






Niegdyś – jeszcze pod francuskim protektoratem (1912 - 1956) – nadzór wsi sprawował niezbyt mile postrzegany przez tubylców kaid Souktani, który na szczycie wzgórza, w samym prawie centrum wsi miał swój zamek – kazbę. Gdzie ze swoja francuską żoną pławił się w luksusie i  miał jako jedyny wówczas a były to lata 50' elektryczność, prąd był napędzany kołem wodnym, które stoi do dzisiaj.

Ciekawe jaki były uczucia mieszkańców, gdy kilkadziesiąt lat później, bo 1995 roku, dwóch śmiałków z Zachodu postawi - dosłownie - kazbę „na nogi” i znowu rozbłyśnie ona lampionami i dostatkiem...





Spacer do kazby to trakt usiany kupami mułów, które albo dźwigają na grzbiecie bogatych gości kazby i ich bagaże, albo mało ruchliwych turystów, którzy chcą udać się nieco wyżej niż sama twierdza – hotel.
Brama wejściowa i informacja iż wejście do hotelu – kazby kosztuje 50 dh
Wewnątrz cisza i alejki obsadzone ziołami.


A na szczycie jeden z wież komfortowo urządzone siedlisko obserwacyjne :)
Okolica koi oczy. Błogi spokój.




Co jeszcze ? C.D.N.