Recent Posts

wtorek, 31 lipca 2012

Chabakia



Chabakia coś takiego jak chrust, przepis na ciasto taki sam tylko dodaje się anyżu, cynamonu i ogromne ilości sezamu a na koniec wszystko polewa miodem. Jedzona kilogramami w Maroku  wraz z zupą harriarą. I nie tylko :)

cornes de gazelle



Słodkości w Ramadanie - oprócz zupy harriry, mleka i daktyli - są podstawą w menu.  Te specjały ze zdjęcia to typowe marokańskie wypieki a najlepsze z nich to "cornes de gazelle" czyli rogi gazeli, nadziewane masa migdałową z dodatkiem kwiatów pomarańczy i cynamonu :) oraz place Fatimy ( skład taki sam) :)


niedziela, 29 lipca 2012

Marrakech, Marruecos, Marrocos, Marokko ....

                                                       widok na Marrakesz z 1640 roku by Adrian Matham


Marrakesz - nazwa wywodzi się z języka Tamazight od słowa"mur(n)akush", które oznacza: "Ziemię Boga".
 Marrakeszem zwane było całe Maroko aż do czasów protektoratu francuskiego.  
Słowo: "Maroko" to przekształcona wersja nazwy miasta i do teraz używana jako określenie tego Państwa głownie przez obcokrajowców, gdyż dla Marokańczyków ich kraj to Al-Mamlaka al-Maghribijja.
Można powiedzieć iż Marrakesz dał początek Maroku :)

Jest rok 1062 na neutralnym, przypominającym pustynie terenie, pomiędzy dwoma plemionami w odległości 30 km od potężnego wówczas miasta Aghmat, niejaki Abu Bakar przywódca  plemienia Lamtuna, należącego do konfederacji Sanhadża  na zachodniej Saharze zatrzymuje swoje wojsko, każe rozplanować i rozłożyć namioty zgodnie ze swym pustynnym stylem. Z ciekawości a i z potrzeby część mieszkańców zatłoczonego miasta Aghmat przyłącza się do Saharyjczyków. Ale serce górali z Atlasu Wysokiego Abu Bakar zdobywa nawet nie poprzez swoją waleczną postawę i szlachetne czyny ale poprzez miłość która wyznał berberyjskiej wodowie po księciu Aghmat niejakiej Zaynab an-Nafzāwiyyah. Kiedy zginał w walce jego miejsce w 1070 roku zajął  Yusuf ibn Tashfin, nie tylko jako przywódca i kontynuator czynów Abu Bakara ale i jako nowy mąż Zaynab. Takie były początki Marrakeszu i potężnej dynastii Almorawidów. 

Marrakesz, trzykrotna stolica, miasto na handlowym szlaku transsaharyjskim. To tu , od XI wieku aż do 1930 roku , zjeżdżały karawany z Sahary załadowane różnorakim towarem i niewolnikami. Zjeżdżały na najsłynniejszy do dzisiaj plac Jemaa El Fna, czyli zgromadzenie umarłych.



To na nim odprawiano modły, bawiono się i dokonywano egzekucji. W XII wieku, kiedy to kolejna potężna dynastia Almohadów, którą rządziła tym miastem przez prawie 100 lat, wybudowała przy placu meczet (mowa o Koutoubiji, meczecie księgarzy) wierni przenieśli się z modłami do świątyni. Na placu pozostali wszyscy Ci, którzy mieli i mają coś do powiedzenia lub pokazania.



Do teraz tak jest, że większość przybywa do Marrakeszu po to aby zoczyć ten plac wpisany w 2001 roku na listę UNESCO.
Jest na co popatrzeć!Jest to wielki cyrk lub teatr a aktorzy zmienią się codziennie. Treserzy małp, pan z kogutem na głowie, ciemnoskórzy wykonawcy transowej muzyki „Gnawa”. 


Cyrkowcy, hochsztaplerzy, dziewczynka z chusteczkami....Zaklinacz który co chwila dmie w piszczałkę nie pozwalając kobrze zasnąć. Opowiadacze bajek, którzy dawniej pełnili funkcje telewizora, przekazywali najważniejsze informacje ze świta, do teraz przyciągają tłumy, warto przystanąć, warto popatrzeć na mimikę twarzy … słuchaczy. Czarnoksiężnicy! 





Wraz z zachodem słońca cały ten kram nabiera tempa, smaku, kolorów, zapachu.


Pośrodku dymią kuchnie polowe, unosi się zapach świeżej mięty. 


Można tu zjeść same rarytasy, delicje Marrakeszu np.” grillowane kozie głowy, ślimaki, kiełbaski bawole, ramadanową zupę harrirę i mięso duszone w glinianej amforze czyli „tanjie”.
 
Ale Marrakesz to nie tylko palc Jemaa El Fna, to też stare miasto, medyna ( medyna z arabskiego to miasto), otoczone  wysokimi murami lepionymi z czerwonej gliny , materiał ten to „tabia”. Miasto ze wszystkimi sowimi tajemnicami, pięknymi domami z patio wewnątrz i często z ogrodem (takie domy to riady od słowa: riad czyli ogród) .
Warto w takim domu zwykle przerobionym na hotelik spędzić choć jedna noc. Osiąść na dachu, który jest komfortowo umeblowanym miejscem wypoczynku i spróbować jak smakuje szare wino.



uwaga: ciąg dalszy nastąpi !!! 

sobota, 21 lipca 2012

życie na pustyni

Trasy moich wypraw często prowadzą na Saharę. Po drodze, szukam miejsca na piknik. Chcę abyś zobaczył przyrodę wokół i  posłuchał co w piachu piszczy :)



Miejsce za każdym razem jest inne. Tym razem towarzyszyły nam kozy :)


Podczas moich wypraw karmię Cię smakami wykwintniej kuchni ludzi z Sahary, surowej jak krajobraz wokół. 



Takiego obiadu się nie zapomina! :) 



No cóż, na pustyni życie toczy się sowimi prawami, koza też o tym wie :)