Recent Posts

wtorek, 12 stycznia 2010

ocean




Od zachodu, wybrzeże Maroka obmywane jest wodami Oceanu Atlantyckiego, od połnocy są to wody Morza Śródziemnego, ale to inna historia. 2.900 km, tyle ma łącznie linia brzegowa terytorium Maroka. Na całej swojej długości wybrzeże oferuje turystom wszystko:
- plaże zagospodarowane (okolice dużych miast takich jak: Agadir, Essauria, Al- Jadida, itp)
- porty (w tym największy w Casablance)
- dzikie plaże
- piasek i kamienie

Są jednak takie miejsca, o których warto napisać. Które warto odnaleźć. I w których warto się zatrzymać na dłużej.

Lagzira ....

(rady praktyczne: nie przyjeżdżaj tu jeżeli nie lubisz: ciszy, miejsc odludnych, spartańskich warunków, braku sklepów, psów, dzikich plaż osnutych mgłą. Zapomnij o tym miejscu jeżeli nie możesz żyć bez
dyskotek, zaplecza gastronomiczno - rozrywkowego,
komputera, radia, telewizji, telefonów komórkowych (prąd wydzielany generatorem i o 22.00 do 6.00 przerwa w dostawie). Jeżeli lubisz windę w hotelu, dywany, wanny, barki i inne wygody - zapomnij, Lagzira nie jest dla Ciebie. )

....
czyli błękit mgieł

Jak już będziesz w pobliżu to zjedz z głównej drogi Agadir - Sidi Ifni i dojedziesz do końca ścieżki to znajdziesz się nad przepaścią. Spójrz w dół. Tam niespokojne fale obmywają żółte piaski plaży, wychyl sie bardziej a zobaczysz wciśniętą w skałę oberżę, a nawet dwie oberże. I ścieżkę w dół.

Obraz pierwszy:

Pomarszczona tafla oceanu, z balkonu oberży widoczna wyraźnie każda zmarszczka wody. Brzegi piasku obmywane co chwile spienioną falą przywianą przez wiatr. Po środku widzianego z góry oceanu wyrasta postrzępiona czarna skała. Jej szczyt wskazuje jak palec granat nieba. Cały fragment krajobrazu otulony jest szczelnie błękitna mgłą. Ale, ale! Niebo pęka na pół i ze szpary wyłania się złoty pasek słońca.




Łagodnie oświetla jak lampa fragment nieba. Po czym gaśnie. A świta wokół dalej spowija błękitna mgła






Obraz drugi - skarby

Wody co noc wyrzucają na brzeg skarby. Niektóre z nich chowasz do kieszeni (może to być kamyk zielony porośnięty mchem, nóżki kraba lub muszelki...)
 
a niektóre są wieszane ku przestrodze lub ciekawości przyjezdnych.
  Obraz trzeci - po drugiej stronie skał
Pamiętacie jak Alicja (ta z krainy czarów) przeszła na drugą stronę przez norę króliczą? Chcesz spróbować ? proszę bardzo, przyjedz do Lagziry.  Są tu wrota wyżłobione przez czas ( i nie tylko) . Trzy tajemne przejścia. Nie zawsze dostępne, nie zawsze otwarte. Musisz znać zaklęcie, albo zapytać przewodnika jak przejść na druga stronę...
I wrócić.

"(...) - nie chodź tak szybko bo znikniesz we mgłę – powiedziała do mężczyzny który tropił porzucone domki ślimaków na żółtym piasku. Szła za jego śladami.
Zmierzali w stronę wielkich wrót wymytych w czerwonej skale. Chcieli przejść na drugą stronę i zobaczyć jak tam wygląda świat.
Przy samych skałach natknęli sie na marokańska rodzinę z cała chmara dzieci. Małe kudłate łebki biegały wokół kupki kamieni która pewno była ich tajemnicza budowlą. Ojciec i matka patrzyli uważnie na każdy ruch dzieci. Dlatego oni przemknęli prawie niezauważeni i hop! Juz byli po drugiej stronie skał (...)






Obraz czwarty - w kolorze łososiowym

  W brunatno czerwone skały wstawiona jest oberża "Chez Abdoul " czyli: "U Abdula".
Abdul pomalował swój dom dla gości na kolor łososiowy. Pokoje mają proty styl i widok na ocean.

Pokój składa się z łóżka, stolika (uwaga bez krzeseł). Są tez tzw.: apartamenty z łazienką ale zdecydowanie lepiej korzystać z łazienek na korytarzu, które są czyste i przestronne.

 



Oberża przypomina trochę labirynt - poruszasz się po strzałkach - i uważnie trzeba czytać napisy informujące : Uwaga niski sufit!
Wieczorem wyłączany jest generator prądu. Wtedy tylko gwiazdy i księżyc oświetlają Ci drogę (no i świece, gdyż wieczorem każdy takie świece dostaje ) a cisze dominuje, przerywana tylko przez uderzanie fal o brzeg i szczekanie psów.
Z widokiem na ocean jest również restauracja. Miejsce gdzie możesz zjeść na obiad np. rybę dopiero co złowioną, kolacje przy świecach, śniadanie gdzie kawę podają w dużych kubkach - co jest ciekawostką w Maroku, gdyż kawa podawana jest w małych szklankach ewentualnie w filiżankach.




Obraz piąty  (c.d.n.)


sobota, 9 stycznia 2010

berebryjska pizza

berberyjska pizza

łatwe; czas przygotowania od 2 godzin do pól dnia;

składniki:

*Wsyp do miski mąki w ilości takiej aby każdy się najadł, dodaj wody

Wymieszaj i wyrób ciasto. Odstaw w ciepłe miejsce.

*Weź garść przypraw. Niech to będzie: czerwona papryka, czarny pieprz i kumin. Trochę soli.
Pokrój pomidory, cebule i natkę pietruszki



Wyciągnij z garnka ugotowane mięso które zostało z wczoraj. Pokrój na drobne kawałki. Wymieszaj z warzywami i przyprawami
*Z ciasta zrób płaski duży placek, na środek placka wyłóż delikatnie wszystkie składniki - wcześniej wymieszane - brzegami ciasta zwiń wszystko tak aby uformowała się "nadziewana pizza".

Aha! Najważniejsze! Nie zapomnij włożyć w to wszystko serca, bez niego ani rusz. Będzie zakalec.


Jak już będzie gotowa do upieczenia, zawołaj dwie osoby, niech ją delikatnie przeniosą (najlepiej na dużym kartonie po pudełku) do miejsca gdzie będzie się piekła.

( godzinę wcześniej)

Nazbieraj patyków, ułóż palenisko, otocz kamieniami.
Rozpal ogień.
Poczekaj aż zrobi się popiół a kamienie nagrzeją.
Oczyść kamienie z popiołu, ułóż na nich surowy placek, przysyp żarem i czekaj.








jeżeli masz pod ręką torownice (patrz zdjęcie poniżej, możesz ją wykorzystać obracając do góry dnem, wtedy pizza piecze się jak w piekarniku, również znakomicie wychodzi pieczenie zwykłego chleba)



Ile wynosi czas pieczenia? Tyle ile ci serce podpowie.




Efekt końcowy: przypieczona chrupiąca bardzo skórka a w środku puszysty miąższ pełen niespodzianek :)

Bisaha!

za wydmami...

"Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu" - powiedział kiedyś Mały Książę.

Wędrując w karawanie przez wydmy Erg Chebi możemy trafić, a raczej przewodnik nas zaprowadzi do obozu nomadów.
Są to miejsca autentyczne. Zamieszkane przez tych, którzy często za dach nad głową maja całe niebo. Pełne gwiazd.



Obozowiska takie, składają się przeważnie z: 2- 3 palm daktylowych, studni z wodą (studnia może być również oddalona ale woda musi być dostępna), zagrody dla wielbłądów (niekoniecznie), legowiska dla wpół zadomowionych kotów. Koty, jak to zwykle czyni większość udomowionych zwierząt, przywędrowały na pustynię za człowiekiem. Psów nie ma. Nie są mile widziane w tych rejonach.
Są namioty dla gospodarzy. W takim obozowisku mieszka jedna rodzina. Czasami liczna. Kobiety zajmują się wychowywaniem dzieci, dbaniem o domostwo. Tak, panie od razu powiedzą: dużo do sprzątania nie mają, ale czy ktoś próbował kiedyś pozbyć się wlatującego wszędzie piachu?
A niech tylko przywieje szergi (sirocco)....
Mężczyźni przeważnie udają się do większych miejscowości za pracą sezonową na 3 lub 6 miesięcy. Lub są np. przewodnikami wielbłądów i przyprowadzają turystów w swoje progi. Wtedy taki turysta ma okazje podjerzec jak wygląda życie nomadów.
Dzieci biegają w te i we wte, a jeżeli maja okazje to wyłudzają od gości z zagranicy (turystów) różnego rodzaju souveniry.

Taki namiot, w którym mieszka nomad jest podzielony na połowę, w jednej jest salon (maty do siedzenie na podłodze, czasami ręcznie tkane kilimy, poduchy) i często ten salon ma tez wydzielone miejsce dla kobiet i mężczyzn, druga połowę zajmuję sypialnia i garderoba (garderoba to pudło, albo zasłona utkana z wełny owczej za która to znajdują się ubrania, koce - czyli pościel - poduchy do spania. Czasami przy sypialni jest mini - kuchnia. czyli butla gazowa (w wersji nowoczesnej) i przybory do parzenia herbaty.
A toaleta? Zapyta uważny czytelnik.
A tak... toaleta. Każdy ma swoją indywidualna, gdyż za potrzebą udaje się po prostu za wydmę.
czy nomad się myję? tak. ma miskę, wodę i mydło. a kobiety całe zestawy upiększniajace. Glinkę do twarzy rhassoul, hennę, olejki i żnego rodzaju maseczki ziołowe, które to robią sobie same.
Jeśli gospodarz danego obozowiska jest pracowity, rozstawi dwa, trzy namioty dla gości - turystów.

Noc u nomadów.

Kiedy piach przybiera barwę zachodzącego słońca, i karawana z Merzugi dociera do obozowiska, to czas spoczynku.
Wielbłądy udają się na swoje legowisko, przewodnicy uwalniają je z ciężkich bagaży. To wielbłądy niosły koce, które posłużą za okrycie kiedy nadciągnie chłodna noc, produkty na kolacje, wodę i inne potrzebne wiktuały zaleznosci od fantazji przewodnika. (cdn)


wszyskie drogi prowadzą do "Le Caravan" czyli okolice przed wielkimi wydmami Erg Chebi




Jest takie miejsce na marokańskiej pustyni, tuz tuż przy granicy z Algierią które nazywa się "La Caravane".
Jest to oberża z widokiem na wielkie wydmy Erg Chebi.



Turysta, który przybywa tu z Marrakeszu, Fezu (są to duże miasta w Maroku), mija często garnizonową mieścinę Erfoud i kieruje się w stronę Merzugi. Zanim opowiem o Merzudze - osada usytuowana pośród ruchomych piasków Sahary - zatrzymam się właśnie w tej oberży.



Powodów jest kilka ( chociaż "La Caravan" nie jest jedynym miejscem gdzie przywieziony (przeważnie jeepami) turysta możne się zatrzymać ) :
- odpocząć od zgiełku cywilizacji,
- napić się herbaty i porobić ładne zdjęcia,



- przesiąść się z samochodu na wielbłąda i wyruszyć na wschód lub zachód słońca (30 minut w jedną stronę siedząc na tym tajemniczo uśmiechniętym czworonogu)


- powędrować na własnych nogach, często w piachu po kolona i bez butów ( w butach to jest profanacja piachu pustyni, o czym turysta nie zawsze wie) aby poczuć choć trochę klimat wielkiego morza piachu


fot.: nogi widziane obiektywem Bartka B.F.

- lub zostać na noc.




Każdy z tych powodów jest dobry
Najciekawiej jest jednak spędzić tu noc. I to nie jedną.

Oberża jest prowadzona przez Marokańczyków, co ma ogromy wpływ na to, jak spędzasz w niej czas. Budynki układają się w formę prostokąta, wewnątrz jest patio z kilkoma drzewami mi.: pieprzowiec brazylijski i oliwki oraz parę krzewów oleandrów.