Recent Posts

sobota, 30 stycznia 2016

Oddam muła w dobre ręce

„Jestem już na emeryturze. Wzrok ok. Węch ok. Trochę łamie mnie w kościach .
Nie mam za co żyć, a do pracy już się nie daję. Rodzina mnie nie utrzymuję. Wylądowałem na śmietniku w mało znanym mi miejscu. Żywię się resztkami i czekam na śmierć.
Ale czy che tak umierać?
Czy ktoś mnie przygarnie?


Od trzech dni stoi pod moim domem, przy śmietniku muł.
Zobaczyłam go w czwartek wieczorem.
  • O, zobacz muł – mówię do znajomego
  • Faktycznie
  • Pewno któregoś z tych, Co Segregują Śmieci.
Następny dzień rano :
  • O zobacz muł! Dalej stoi ! Może chory?
Hej! Hej! Co robicie, wrzeszczę do bandy dzieciaków z kijami, która zabawiała się przeganianiem muła z kąta w kąt.

Następny dzień rano.
Muł stoi.
Segregacja śmieci rozpoczyna się wcześnie, aby zdążyć przed śmieciarą. Bo potem kontenery zapełnią się dopiero po 14.00 i tak do wieczora znowu jest z czego wybierać.
Nikt nie zwraca uwagi na stojącego „bezpańsko” muła.
Po chwil on sam podchodzi do wielkich kubłów, wyciąga woreczki z resztkami, ale nie ma rąk aby je rozerwać a zęby nie za bardzo dają rady, tym bardziej że co chwilę przegania go silniejszy Segregator Śmieci.
  • Nie wytrzymam, przyjedz szybko po mnie, pojedziemy szukać lekarza, niech ktoś coś z tym mułem zrobi, on nie może żyć na śmietniku
  • Pytałem w sklepie, on nie jest chory, on jest stary, nie nadaje się do pracy i za dużo je...czeka na śmierć..
  • Przecież jest zdrowy! Jak to czeka na śmierć ? Przy śmietnisku pomiędzy blokami...

W sklepie warzywnym
  • Ma pan resztki dla tego muła co tu stoi przy śmietniku?
  • Nie mam
  • A te resztki marchewek …
  • nie , śmieci są tam – pokazuje na pudło za drzwiami
  • ale zgniłe, a te tutaj nadają się tez do wyrzucenia
  • powiedziałem nie.
  • Ok – mówię wkładając do siatki tyle marchwi ile siatka wytrzyma – to proszę to zważyć, ile płace?
Podchodzę ostrożnie..ale muł nie reaguje zajęty walką z woreczkami foliowymi.
Po chwili spojrzał na mnie wielkimi oczami z których cieknie w dół struga wody. Jedno oko i długie „płacze” . Trochę siwej grzywki .
Aha! Zobaczył marchewki i zastrugał uszami
Będzie uczta!



Dzwonię do koleżanki.
  • Słuchaj mam muła na śmietniku, zapytaj Aziza proszę czy zna jakieś miejsce aby go tam przewieźć. Jest stary , nikt go nie chce, czeka na śmierć, niech ta śmierć będzie godna.
  • Ok, zobaczymy, poszukamy, dam Ci znać.
A staruszek muł przyczepił się do śmietnika. Teraz w porze obiadowej ma spokój i od jakiegoś czasu coś wyciąga i próbuję przeżuwać...
Jednakże nie jest sam i co chwilę ktoś sprytniejszy z Segregatorów, podkrada mu te resztki. Ale nie wszyscy są tacy, jeden z nich nawet pomógł mułowi wyciągać co lepsze kawałki, obszukali kontenery na zmianę ..



Popołudniu, gabinet weterynaryjny w jednej z bardziej prestiżowych dzielnic Agadiru.
  • Muł? Tak słyszałem już ..Nie, ja nie mogę jechać do muła, nie mam takich uprawnień..
    Jeszcze gdyby to był Wasz muł..tak, tłumaczyła mi Pani że jest niczyj , że od kilku dni dogorywa przy śmietniku. Proszę w poniedziałek jechać do urzędu miasta i zgłosić tą sytuację, może wyślą kogoś po muła..

Pół godziny później:
  • Taka miska powinna starczyć, 10 litów wody się zmieści, choć zaniesiemy.
  • Ok, ale poczekaj aż wypije i weź miskę bo jeszcze ktoś zabierze..
Pił szybko, wypił wszystko...do dna.
A potem był deser w postaci świeżych obierków, pomidorków a nawet i dwie truskawki mu wpadły Jutro może uda się znaleźć paszę.

Noc, nie jest ciemna jak atrament bo są lampy uliczne i światła przejeżdżających co chwilę samochód, gdzieś tam kawałek dalej za śmietnikami jest muł.

Cóż, żyjemy w takich czasach że każdy patrzy tylko przez aparat fotograficzny, więc zasięg wzroku ma dość okrojony.



piątek, 29 stycznia 2016

Szef Kuchni Marokańskiej poleca

.....całodniowe wypady po bezdrożach. Czyli piknik z "Martinitours" nad Atlantykiem
- JAK TO SIĘ ROBI W MAROKU I DO CZEGO SŁUŻY SAMOCHÓD  -    
(w foto relacji poniżej ) 
            
1. Przygotowania : Zabierz ze sobą wszystko to, co bedzie Ci potrzebne zimą nad Atlantykiem, czyli:
- kąpielówki
- ubranie sportowe do joggingu
- maty do leniuchowania w lesie arganowym :)

Oprócz tego:
- garnek do gotowania
- czajnik do parzenia herbaty ( herbatę i rozgrzewające zioła jak np szafran )
- cukier
- szklaneczki do herbaty
- nóż
- koc do siedzenia :)
- ściereczki kuchenne
- ewentualnie trochę węgla drzewnego

Po drodze na piknik
- wizyta u rybaków / kupujemy rybę, którą jest dobra do duszenia w glinie :)/
- wizyta na souk / targu, gdzie wybieramy świeże warzywa, i owoce na deser /
- wizyta u piekarza, gdzie udaje nam się nabyć prawie że chrupiący "tafarnoute" (podpłomyk )

2. Miejsce docelowe : punkt widokowy - na szczycie klifu z widokiem na Atlantyk i puste o tej porze roku plaże



3. Co robisz? - pytam Szefa Kuchni ( ja jestem dzisiaj tylko prawą ręką  )
- Jak to co ? To co wszyscy w Maroku, czyli osłaniam się od słońca i wiatru!
- To dlaczego nie staniemy w cieniu, zobacz - tam jest go sporo..
- A po co? -  masz ten różowy, długi  haik, ściągaj  i owijaj tak aby nie spadło!
- Haik? Ale on jest moim ubraniem od słońca, wezmę prześcieradło ,też jest różowe :)
- Weź to i to :) - mówi zadowolony Szef Kuchni




Wykonałam polecanie Szefa Kuchni najlepiej jak potrafiłam, efekt widoczny na zdjęciach :)
- Nie zabrałeś podkładki na węgiel?  - mówię w momencie, kiedy Szef Kuchni kopie dołek w ziemi...
- Nie gadaj tyle, idź i nazbieraj małych patyków ..



Gdy ognisko płonie już, w międzyczasie Szef Kuchni zabiera się krojenia warzyw i przyprawiania ryb,  następnie układania wszystkiego w glinianym "tajine"  :)


Gdy już "tajine" dusi się wolno na ogniu, herbata przygotowana w dzbanku do zaparzenia...


Czas płynie wolno i leniwie ...jak fale Atlantyku w ten spokojny i bezwietrzny dzień..



Jak marzenia....



z których to wyrwały mnie okrzyki Szefa Kuchni. Jest!!! Gotowe!!! Podano do stołu!




A na deser herbata pachnąca szafranem i błogie nic nie robienie.





Martina H.S. "Martinitours" oraz Szef Kuchni, zapraszają na kulinarne WAKACJE W MAROKU!
PROGRAMY JEDNODNIOWE, TYGODNIOWE oraz szczegóły wyprawa i ceny -
wysyłam na  na maila: martyna@martinitours.pl lub udzielam informacji telefonicznie 00212/610239199