Recent Posts

poniedziałek, 6 czerwca 2016

Ramadan w Maroku 2016 A.D.

„Des salees specialement pour le Ramadan”  




Pierwszy czerwca, Dzień Dziecka, w Maroku jak i w przypadku wielu innych świąt z „zachodu, jest to święto nieznane. Nie żeby dzieciom się jakaś krzywda działa, absolutnie, ale nie wyróżnia się tego dnia spośród innych w roku, kiedy dzieci albo są po prostu beztroskimi dziećmi, albo małymi dorosłymi, albo rozpuszczonymi bachorami. Jak wszędzie.

Kiedy rozpocznie się Ramadan ? - pytam wszystkich znajomych Marokańczyków – bo to jest dużo bardziej absorbujące święto, w pewnym sensie też międzynarodowe, bo o religiach zawsze głośno.

„Ramadan”, tak jak i „Boże Narodzenie” wkrada się w każdy zakątek globu swymi „gadżetami” ( renifery z mikołajami docierają też do Maroka) tak i Ramadan otwiera coraz więcej drzwi wchodząc do skrzynek pocztowych ze specjalnymi ofertami co i za ile zjeść, najlepiej w pakietach
„Des salees specialement pour le Ramadan” - hasło miesiąca!

Jak i w innych religiach, ostatnio w naszych czasach, tak i w Islamie, zapomina się po co są te święta, i co się ma święcić, za to pamięta się aby dobrze oczyścić portfele. Bo dusze zazwyczaj zostają nietknięte, a mam wrażanie, że są bardziej umorusane poczuciem winy. Gdyż każdy z wierzących wie, że bawi się w coś, co wszyscy, ma przyzwolenie większości, choć podświadomie wie, że to chyba nie tak , jednak to robi. Przywódcy stada, owszem nie ma, nikt go nie widział, ale jest reklama, nadaje się na zastępnik? Jak widać w 100 %. Jeden z wszystkich, wszyscy za jednego!

Co to jest Ramadan – przypomnę tym co nie pamiętają lub nie wiedzą, tym bardziej iż słyszę od „specjalistów” innowierców, że Ramadan to post.
Że: „ONI tylko jedzą i piją jak Allah nie widzi”.
Zawsze mam ochotę powiedzieć wówczas: spójrz kolego na siebie. Ale po co to mówić?
Reklama, nagonka mediów zrobiła swoje, toteż nie można się dziwić że ostatnio święta religijne kojarzą się z zakupami. Zabawki pod choinkę, kurczaczki do koszyczka. A sens? Ej tam, ulotnił się jak zarobki z konta.
Dlaczego by nie reklamować że Ramadan jest to święto związane z jedzeniem. Upss. Raczej powinnam napisać niejedzeniem. No właśnie i o co to chodzi? Czy wszystko ma kręcić się wokół stołu?
Owszem Ramadan to w pewnym sensie czas postu, ale jakiego! Jest to wyrzeczenie się wszelakich uciech życia ( krótko mówiąc) przez cały dzień. Od wschodu do zachodu słońca, należy prowadzić tylko dialog z Bogiem.
Przez cały miesiąc. A przede wszystkim przypomnieć sobie, że jest się wspólnota „ummą” toteż warto sięgnąć po Koran, kiedy robią to wszyscy, głosić słowo Boże i zapomnieć o całym świecie, za dnia. A że człowiek jest tylko człowiekiem, i na szczęście jest taki moment, kiedy można zasiąść do stołu z cała rodziną, pomóc tym którzy jej nie mają, czy też np. zapalić papierosa.
„ Ramadan” to dziewiąty miesiąc w kalendarzu księżycowym, zwany „gorejącym”. To w tych dniach Anioł Gabriel zaczął przekazywać słowa Boże Prorokowi. I słowo „ramadan” to nie żaden post. :)
Post to „sawm” i pierwsi którzy tworzyli „umme” jeszcze za życia Mahomeda, robili go aby uczyć ucieczkę Żydów z Egiptu, pierwszy muzułmański post nakładał się więc na święto żydowskie Kiepur i robili go razem i żydzi i muzułmanie.

Tym bardziej iż „post” był czymś całkowicie obcym ludziom pustyni, beduinom, nomadom, gdyż byłoby to totalnym absurdem nie jeść i nie pić w klimacie pustynnym.
Toteż Prorok Mohamed za swego życia rozpoczął go wraz z powrotem do Medyny, a potem „przeniósł” na czas najważniejszy, kiedy to nastąpiło zesłanie słów Bożych czyli „Kuran”.
„Jest Wam przypisany post, tak jak został przypisany tym którzy byli przed Wami” ( II,183)





Ramadan w tym roku położył na mej duszy piętna, zaciska je coraz bardziej.
Od kilku dni zasypiam i budzę się z myślą czy to już. Zaczynam pobadać w histerię. Chcę zawczasu nagotować harriy ( odświętna zupa), napiec placków, jakby miała być wojna lub po prostu potem będzie za późno. Zaczynam sprzątać bo nie wiem cz w Ramadanie będzie okazja, chcę już kupić pamiątki dla znajomych w Pl, bo jak mi wszystko w tym Ramadanie zamkną, chcę wyjechać ale nie mogę bo co będzie jak nie zdążę wrócić..

Dzisiaj wyczytałam w gazecie iż zgodnie z obserwacjami astrologów Ramadan w Maroku rozpoczyna się 7 czerwca..Czyli jeszcze 2 dni. Może jednak uda nam się wyjechać na wakacje przed?

- Która godzina? - pytam znajomego Marokańczyka
- Już po 12.00 - odpowiada patrząc na swój nowy telefon komórkowy
- No co Ty, u mnie jest inna, czyżby już czas się zmienił na „ramadanowy”? ( W Maroku zmieniają czas z letniego na zimowy specjalnie na Ramadan)
  • Która godzina? -  dzwonię do znajomej Polki – zawsze dobrze poinformowanej
  • Po 13.00, słuchaj im się komórki same poprzestawiały a czas zmieniają dopiero dzisiaj w nocy!
  • Wiesz co masz złą godzinę – mówię do znajomego – czas zmienia się dopiero jutro – informuję dumna
  • Nieprawda – w gazecie pisali że dzisiaj - ucina krótko 



Następnego dnia, uczona od dziecka, iż kto pyta nie błądzi – (to znaczy obowiązuje to powiedzenie chyba wszędzie ale nie w Maroku, bo właśnie im więcej pytasz tym bardziej błądzisz, w szczególności kiedy pytasz o drogę.) pytam ponownie: która jest dzisiaj godzina ? - znajomych z Polski pracujących akurat w Maroku .
Ano zmieniła się - odpowiadają – ale ja np. pracuje według starego czasu, ale wiesz co się stało? Jak zazwyczaj Marokańczycy nie zmieniają czasu ze starego na nowy przez kilka dni aby się powoli przystosować – tak teraz przed Ramadanem wszyscy zmienili..wiesz jakie miałam problemy!?




Szósty czerwiec.
Otwieram oczy i pędzę do okna, niby to nie dzisiaj ale kto ich tam wie, wczoraj np. chciałam wyrzuć usychającą natkę kolendry, ale usłyszałam, nie wolno! To będzie do harriry! Z tym, że zanim nadejdzie Ramadan to ona już zdąży wyschnąć na wiór..

Ryk klaksonów i huk silników zdezelowanych samochodów, ryk borujących po asfalcie motorowerów, uświadomił mi że to chyba jednak nie dzisiaj. Nie w Maroku.

Od wczoraj jednak nie mogę wejść na dach z praniem, bo zjechali się na „Ramadan” wszyscy Ci marokańscy biznesmeni, co to kupują mieszkania aby w nich mieszkać kiedy jest dobra okazja, np. teraz: Agadir, chłodna bryza znad Atlantyku, nie ma lepszego miejsca na obchodzenie Ramadanu.
Nie dość, że nie mogę wejść na dach bo pranie suszy się wszędzie, to jeszcze horda dzieciaków goni od rana do nocy po klatce, a rodzice w tym czasie „wietrzą” pokoje, gdyż drzwi do ich domów nigdy nie są zamknięte.
Nie mogę zebrać myśli. A mam ich tysiące.
Może powinnam się jednak wyspać, bo od jutra będzie to trudne?
A może powinnam jednak wyprać ten dywan i poprosić sąsiadów o ten kawałek dachu?
A obiecany piknik nad Atlantykiem? Jak nie dzisiaj to kiedy? Za miesiąc..
Jestem w panice.