Jest takie miejsce na marokańskiej pustyni, tuz tuż przy granicy z Algierią które nazywa się "La Caravane".
Jest to oberża z widokiem na wielkie wydmy Erg Chebi.
Turysta, który przybywa tu z Marrakeszu, Fezu (są to duże miasta w Maroku), mija często garnizonową mieścinę Erfoud i kieruje się w stronę Merzugi. Zanim opowiem o Merzudze - osada usytuowana pośród ruchomych piasków Sahary - zatrzymam się właśnie w tej oberży.
Powodów jest kilka ( chociaż "La Caravan" nie jest jedynym miejscem gdzie przywieziony (przeważnie jeepami) turysta możne się zatrzymać ) :
- odpocząć od zgiełku cywilizacji,
- napić się herbaty i porobić ładne zdjęcia,
- powędrować na własnych nogach, często w piachu po kolona i bez butów ( w butach to jest profanacja piachu pustyni, o czym turysta nie zawsze wie) aby poczuć choć trochę klimat wielkiego morza piachu
fot.: nogi widziane obiektywem Bartka B.F.
- lub zostać na noc.
Każdy z tych powodów jest dobry
Najciekawiej jest jednak spędzić tu noc. I to nie jedną.
Oberża jest prowadzona przez Marokańczyków, co ma ogromy wpływ na to, jak spędzasz w niej czas. Budynki układają się w formę prostokąta, wewnątrz jest patio z kilkoma drzewami mi.: pieprzowiec brazylijski i oliwki oraz parę krzewów oleandrów.
0 komentarze:
Prześlij komentarz