Już do tradycji przechodzą SYLWESTROWE wyprawy Martinitours organizowane na Saharze. Jak było tym razem? Oto foto - relacja :)
Wyprawa miała miejsca 28 grudnia 2012 i rozpoczęła się w Marrakeszu ( tam też zakończyła) dnia 4 stycznia 2013.
Nasza trasa : Marrakesz - przełęcz w Atlasie Wysokim Tizn't Tiszka - filmowy ksar w Ait Ben Haddou - góry wulkaniczne Jebel Saghro - Agdz i dolina rzeki Draa (oazy, oazy, oazy ) - N,kob - Alnif - Rissani - Mezruga - Erg Chebii - wowóz Todar - wąwóz Dades - Skoura - Atlas Wysoki i zapomniane przez cywlizację wioski Berberów - Demnate - Marrakesz
Zanim dojechaliśmy na malownicze wydmy piaskowe Chebii, spotkały nas takie oto przygody :
1. Wypas kóz w Atlasie Wysokim :)
( kozom tak się spodobała foto sesja, iż pasterz zaczął krzyczeć : "baraka, baraka! ( wystarczy) bo idą wszystkie za Wami ... a ponieważ do naszej Toyoty by się nie zmieściły - nawet na dachu - to sobie poszliśmy )
2. Droga do Ait Ben Haddou ( kolory, kolory! )
3. Obiad w domu u Mohameda
rytuały :
- powitalna herbatka
- mycie rąk przed posiłkiem
- łamanie chleba wypiekanego w tradycyjnym glinianym piecu
- i...... tagjine z kury!
Pychota!
4. Zachód słońca w górach wulkanicznych Saghro
5. Noc w żydowskim ksarze w Tamndugalt
ciiii ..... księżyc wschodzi ....
6. Kazba rodu Mezguita w Tamnouglat, czyli historia jak z filmu " Pod osłoną nieba" .
Kazba pochłonęła nas w swoim labiryncie pokoi i korytarzy... Unosił się duch Paszy całego rejonu Draa i.... kurz.
Ale można było też zachwycić się detalami jak ten stojący z boku ręcznie pleciony z wikliny "tagije" na chleb.
Życie na patio
7. Zima w dolinie rzeki Draa, zaskoczyła nas jesiennym klimatem i takim też krajobrazem ...
To przekwitnięty tamaryszek ...
I nasza droga wśród palm
8. W N'Kob na tradycyjnym "souk" ( targowisku) gdzie byli sami mężczyźni ! ( i my ) :) :)
A na straganach, w ten dzień targowy, w wielkich workach przywieźli przyprawy! Czegoż tu nie ma! Oczy i nos szaleją!
To poproszę: rasel hanut, harrisę, kamun, miętę, orzeszki, dwie gałązki laurowe i garść majeranku!
- miotły! Butelki na wodę! - zachęca sprzedawca
- nie, nie ... miotły nam się nie przydadzą ... ;)
9. Przystanek Rissani - 31 grudnia 2012
To dzień wyjątkowy, zaczął się mroźnym porankiem, podgrzewanym stopniowy przez żółte słońce. Cały Erg przybrał barwę wyblakłego piasku, jakby się postarzał ? Nasz Abdullah wypatruje barw... może wstaną później?
Rissani na to miasto zagadka, skrywające tak wiele tajemnic jak nadchodzący Nowy Rok 2013.
Pogranicze pomiędzy Saharą a granicą Cywilizacji ( władzy sułtana a teraz Mohameda VI ), przygarnęło tych którzy już nie mieli dalej po co iść. Zrodziło potężna, bo panująca do dzisiaj dynastę Alawitów.
I gdzieś we wspomnieniach można usłyszeć szept : Sijilmassa ... ( o tym mieście, opowiem Wam za rok przy kolejnej herbatce z piołunem ), owiane tajemnica miejsce gdzie zatrzymywały się karawany wiozące sztabki złota z Timbuktu...Ale to było dawno, teraz teraz jest zrównany z ziemią...
Tymczasem, my wędrujemy w poszukiwaniu tego co nieznane po lokalnym targowisku. I trafiliśmy do szewca
Uliczka rzeźnika... pusta..jest pora obiadu, zapewne to co nie zostało zjedzone, chłodzi się w lodówkach.
A gdy już oswoiliśmy to wydawało się obce, warto było usiąść w centrum aby popatrzeć jak toczy się życie.
Życie w Rissani na przełomie roku. Czy ktoś jeszcze o tym wie oprócz nas?
Może ten osiołek. Bohater chwili. Gdyby tak umiał mówić. Jakie miałby życzenia na Nowy Rok? Aby już więcej nie szukać jedzenia wśród łupin cebuli... aby słonce tak nie prażyło? Aby kij właściciela był marchewką? Aby turyści mieli w kieszeni chleb? A może... ?
Dzień w Rissani był wyjątkowy ... zaczął się kiedy poranek był blady, zachód wyczarował jednak barwy. Zobaczcie sami. Rissani w ogniu!
10. Owijanie w bawełnę . Dalej 31 grudnia / dygresja/ .
Będąc na pustyni warto owijać się w bawełnę. Pod nią ukrywasz wszystko to co ważne. Szczególnie, gdy wyruszasz w podróż karawaną ...
A za chwilę właśnie udamy się na Erg Chebii aby z tych piaszczystych szczytów spojrzeć jak odchodzi stary ROK.
11. Pij herbatę
To był wyjątkowy moment na pożegnanie Starego Roku. Nie mogę Wam opowiedzieć szczegółów, zostały zatopione w herbacie, pitej na pustyni, pośrodku niczego.
A dużo później czekała na nas kolacja w oberży na Saharze gdzie przygrywały dwa profesjonalne zespoły ludowe i wspólnymi siłami wyganialiśmy 2012
- Brothers, sisters! Zgromadziliśmy się tutaj, w tej oberży na pustyni aby ... aby porozmawiać we wszystkich językach świata ( wtajemniczenie wiedzą o co chodzi) ... rozpoczął wodzirej ... ;)
I tak minął nam Stary Rok, i nikt z nas zebranych tutaj nawet nie zauważył kiedy jeden wszedł a drugi wyszedł ...
- i były dzikie tańce!
- i baran z rożna
- a i wino i herbata!
ps. Zdjęć nie mogę zamieścić :), ale od czego jest wyobraźnia!
Do siego! Bon annee!
13. 1 stycznia na pustyni przyszedł bardzo rześki, zapukał energicznie do drzwi i wygonił tych którzy jeszcze spali
Pora zjeść noworoczne śniadanie z widokiem na Erg Chebii. Stoły już przygotowane czekają ...
Opuszczamy Saharę, kierując się w stronę gór Atlasu Wysokiego
14. Wąwóz Dades! Czyli w świecie baśniowych stworów koloru czerwonego!
Rzeka Dades, płynąca w dolinie, oddziela Atlas Wysoki od Średniego.
A we mgle jak duchy wznoszą się wieżyczki Kazb rodowych...
15. Wyjeżdżając następnego dnia (2 stycznia) z wąwozu Dades, kierujemy się do oazy w Skoura. Zdjęcie pokazuje fragment naszej trasy. (...) Są takie drogi, których nie ma na mapach ....
Bezdroża kryją pełno niespodzianek, choćby za każdą górką inny, imponujący widok!
Pomiędzy punktem A i B dzisiejszej podróży, mamy czas na kontemplacje życia wokół nas. Czas na obiad w jednej z chałup Berebrów po drodze i ... sjestę w słońcu.
Życie wokół nas toczy się spokojnie, swoim rytmem.
I tak wędrując, kiedy słonko chyliło się ku zachodowi, dotarliśmy do oazy w Skoura. Aby spędzić noc jak rycerze w XVII wiecznej kazbie ...
3 stycznia - w drodze do Marrakeszu ...
Nasza przygoda sylwestrowa powoli dobiega końca. Ostatni dzień, to spotkanie z plemionami konfederacji Ait Atta. Toyotą wspinamy się wysoko w górę, w Atlas Wysoki. Zmierzamy przełęczą na wysokości ok 2500 m.n.p.m. ! Serce zamiera z ... wrażenia, kiedy patrzymy na roztaczające się przed nami widoki!
Wybieramy "off road" aby dostać się do zapomnianych przez cywilizację "duarów" czyli wiosek z kamienia.
I rozpoczynamy wspinaczkę do świetnie zachowanego spichlerza " ighrem".
Tymczasem na dole, zbiegły się dzieciaki z wioski, aby przyjrzeć się naszej Toyocie :) . Prawie jak osiołek, 4 nogi ma i też ryczy :)
c.d.n.
0 komentarze:
Prześlij komentarz