"(...) Drobne nieporozumienie co do ceny - zaśmiał się - stary numer: zrobić awanturę, kiedy materiał jest już ucięty i zrzucić winę na sprzedawcę. Teraz ona sie obrazi i odejdzie, zostawiając biedaka z głową w dłoniach, za kilka minut wróci i łaskawie zaoferuje mu połowę ceny.
- I on jej sprzeda? - Byłam zbulwersowana.
- Oczywiście. I tak zaśpiewał jej dwa razy więcej, niż to jest warte, więc oboje odejdą zadowoleni. (...)*
W Maroku robi się rewelacyjnie zakupy, gdyż cenę ustalasz sobie sam, oczyścicie nie wszędzie można się targować, gdzie to robimy? Tak czytelniku zgadłeś: na targach czyli po marokańsku " souk" (targ), ale tylko tam gdzie sprzedawca oferuje nam jakiś wyrób, rękodzieło. Nie targujemy się na: straganach z warzywami, owocami, daktylami itp. Ceny podane są za kilogram. Nie targujemy się również w: sklepach państwowych, kawiarniach restauracjach ( chociaż zawsze można spróbować :) ). Targowanie jest o tyle fajną zabawą, że nie ma żadnych ustalonych reguł, właściwie sami je ustalmy podczas zakupów. Kupując, zawsze próbujemy zejść z ceny. Robimy to jednak z głową. Nie kupimy torebki ze skóry wielbłądziej za 5 euro. I my i sprzedawca mamy rozeznanie co do cen na rynku.
Miłośnicy pięknych przedmiotów ręcznie robionych maja w czym wybierać, spacer po "souk" gdzie stargany wypełnione są kolorowym towarem jest przygoda. Od nadmiaru kręci się w głowie... Ale warto wiedzieć że dany rejon w Maroku ma swoją specyfikę i tylko w Fezie kupimy tradycyjne, ręcznie szyte pantofle "babouches" a w Essaouira wyroby z drewna tujowego. Takich przykładów jest wiele. Tyle w ramach wstępu do rodziału: Jak? Gdzie? I co kupic w Maroku. c.d.n.
* fragment z książki " Podarunek z przeszłości" J. Jonson
Recent Posts
0 komentarze:
Prześlij komentarz